B: Pewnego dnia odkryłam, że mój mąż ma romans. To było jak grom z jasnego nieba. Nagle cały świat mi się zawalił.
A: Uważasz, że to zdarzyło się NAGLE?
B: (cisza… po chwili) Właściwie to już wcześniej coś było nie tak. Ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. Myślałam, że wszystko się poukłada.
A: Gdy obserwujesz małe symptomy, nie jesteś zaskoczona, gdy nadchodzą te duże. Gdy nie zauważasz małych zmian, wtedy zdarza się „NAGLE”.
B: Ale potem przez jakiś czas było dobrze. Starałam się i wszystko się układało.
A: Układało się, mówisz… A ułożyło się?
B: (cisza, po chwili łzy) To wszystko moja wina, gdybym dała z siebie więcej, na pewno on nie odszedłby do innej kobiety.
A: Tak uważasz? To co musiałabyś jeszcze zrobić i jaka musiałabyś być, by przy Tobie został?
KOMENTARZ W PIGUŁCE: Niektórych ludzi budzą do świadomości dopiero twarde i bolesne wydarzenia życiowe. Przebudzenie następuje w dużym cierpieniu. Inni ludzie cały czas zderzają się z życiem i nadal trwają w swoim nieświadomym transie. Nie budzą się nigdy. Żyją w iluzji. Nie mają świadomości, że może być inaczej.
Tymczasem obserwowanie małych symptomów pozwala unikać kolejnych, mocniejszych życiowych lekcji. Rzeczy i sytuacje nie dzieją się nagle. Poprzedza je ciąg mniej widocznych symptomów. Od człowieka zależy, czy zwraca na nie uwagę, czy nie. Konieczna jest tutaj otwartość na to co przychodzi. I odwaga, by zobaczyć jak jest. Bez oceny. Z akceptacją tego, że tak właśnie się dzieje. Wtedy można zareagować świadomie i adekwatnie do sytuacji. W przeciwnym razie dochodzi do wyparcia i powstania kolejnej iluzji z nawykowym zestawem działań. A przecież szaleństwem jest oczekiwanie nowych rezultatów, gdy bez końca powtarza się te same zachowania.
Innym aspektem jest poczucie winy. Ale o tym napiszę w kolejnym poście.
A jak jest u Ciebie? 🙂 Zapraszam do kontaktu. Anna