W niektórych fragmentach tekstu z oczywistych powodów nie piszę wprost. Dla lepszego zobrazowania niektórych zjawisk posługuję się opisem dualnej rzeczywistości oraz ziemską rachubą czasu, choć wszystko i tak dzieje się niedualnie w teraz. Niektóre zjawiska opisuję w możliwie najprostszy sposób, by były one zrozumiałe. Skupiam się głównie na liniach wzrostowych. Ci co mają tekst zrozumieć, pojmą bez trudu. Tekst warto czytać Sercem.
(1)
Na początek syntetyczne podsumowanie lutego (i końca stycznia).
Luty był miesiącem bardzo głębokiej transformacji u ludzi. Dotyczy to sposobu myślenia i dosłownie nowej tożsamości. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że w lutym wielu „narodziło się na nowo”, choć nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą. Szczegółowo – z energetycznego punktu widzenia – wyglądało to następująco:
22.01 – 26.01 – do naszej Planety dotarły energie krystaliczne. Ich celem był ciąg dalszy aktywacji ciał świetlistych u ludzi. To kontynuacja procesów z ubiegłego miesiąca. U istot sensytywnych były one odczuwane jako ostre, przenikliwe, wręcz kłujące. Na poziomie fizycznym dawały silny nacisk na skronie, oczy (ból, zakłócenia w ostrości widzenia), zatoki i kości policzkowe. Było to związane z krystalizacją półkul mózgowych i powodowało też większe zapotrzebowanie na słodkie jedzenie. W tym okresie pojawiały się też bardzo żywe sny. Do tego odczuwalny był cały układ kostny, serce (zakłócenia rytmu, kołatanie, itp.) oraz układ trawienny. Apogeum miało miejsce 26.01, kiedy to dwukrotnie zeszła punktowa energia (w okolicach południa oraz przed północą – czas środkowoeuropejski). Interesujące jest, że tym razem dotyczyło to wszystkich linii czasowych. Celem tej energii było zakotwiczenie w Przestrzeni zupełnie nowych wzorców, które w kolejnych miesiącach zaczną przejawiać się jako kolektywna współpraca ludzi nastawiona na określony cel (a także demontaż obszarów, gdzie tej współpracy nie ma).
27.01 – W przestrzeni – dla odmiany – obecne były bardzo przyjemne, miękkie i ciepłe energie potwierdzające dokonane połączenie się energii PraMatki oraz PraOjca (o tych procesach pisałam w trzech poprzednich raportach). Zamanifestował się zupełnie Nowy Początek. Co więcej – połączenie energii męskich i żeńskich spowodowało pierwszą aktywację, ochronę i wzmocnienie – na skalę globalną – wszystkich pozostałych „nieaktywnych” dotąd Istot Światła (szczególnie z linii środkowej, choć z linii wzniesienia także). To jeden z kluczowych momentów w całym procesie budzenia się ludzkości. Można powiedzieć, że tego dnia Ludzkość dosłownie „wróciła na właściwe tory” (które zostały zaburzone sytuacją z wiosny 2020 i kolejnych czterech lat do teraz). Więcej napiszę o tym w niniejszym raporcie, ponieważ jest to bardzo istotne w kontekście kolejnych trzech lat.
28.01 – 29.01 – schodzące energie miały za zadanie transformować u ludzi układ krwionośny. Specyficznym objawem było poczucie głębokiego chłodu w środku (jakby w naczyniach krwionośnych płynęła chłodniejsza od temperatury ciała krew). Wielu ludzi mogło też odczuwać kłucia w sercu oraz – po przebudzeniu – duże zakwasy w całym ciele (pomimo braku „obiektywnych” ku temu powodów). 29.01 miał też miejsce silny rozbłysk M 6.83, a w procesach energetycznych aktywowani zostali wszyscy nieaktywni dotąd strażnicy naszej Planety (zarówno ludzcy, jak i zwierzęcy). Tym samym przestrzeń planetarna i kolektyw ludzki jest już gotowy do manifestacji zmian w przestrzeniach materialnych. Silna energia rozbłysku miała też przełożenie na drugą część aktywacji Istot Światła (która zdarzyła się trzy tygodnie później, 14.02). Więcej napiszę o tym procesie w dalszej części niniejszego raportu.
30.01 – 21.02 – ten trzytygodniowy okres upłynął pod znakiem silnie transformujących energii (pochodzących m.in. z rozbłysku 29.01), których celem było uruchomienie do działania wszystkich tych ludzi, którzy stoją w Świetle i Miłości i których zadaniem jest wyznaczać nowe kierunki działania i prowadzić ludzi. To był skok kwantowy. Ludzie, którzy otrzymali ochronę i wzmocnienie w tym okresie bardzo wyraźnie mogli zauważyć szybkie zmiany w ciałach: wzrost sił witalnych, dobre samopoczucie, znaczenie więcej energii, itd. Także więcej witalności i sprawczości w codziennym działaniu. W szczegółach cały ten proces wyglądał następująco:
- 31.01 – 01.02 (31.01 godziny okołopołudniowe oraz 01.02 godziny wieczorne czas środkowoeuropejski) – wejście do przestrzeni kolektywnej dwóch bardzo silnych wiązek energii. Energia ta dosłownie wtłaczała nowe kody – najpierw do pola kolektywnego, a następnie do pól indywidualnych. Odczuwalne to było jako bardzo mocny nacisk na czakrę korony i trzeciego oka (wręcz na granicy bólu), bolące oczy i oczodoły, do tego nacisk na kręgosłup i plecy (od góry). Możliwe były też nudności (jako efekt przeładowania energiami, których ciało nie było w stanie pomieścić) oraz objawy grypopodobne. Do tego odczucie zimna w okolicy serca i grasicy (promieniujące na gardło). Tutaj aktywowana była czakra serca, która daje dostęp do zupełnie nowego poziomu świadomości. Tego dnia nie obyło się też bez zakłóceń ze strony linii upadającej, które jednak szybko zostały zneutralizowane.
- 02.02 – 03.02 – c.d. bardzo wysokich energii powiązany z dopływem do naszej Planety energii w kolorze żółto-złotym. Na poziomie energetycznym została dokonana korekta we wzorcach, jakie nadpisywane były przez ostatnie cztery lata (w związku z zaistniałą ogólnoświatową sytuacją). Na poziomie ciała można było doświadczać prawdziwej lekkości, brak potrzeby jedzenia i bardzo przyjemne odczucia wszechogarniającego odśrodkowego ciepła. Na poziomie fizycznym następował jeden z wielu etapów krystalizacji układu trawiennego, co spowodowało u wielu ludzi dużą nadwrażliwość (szczególnie żołądka i jelit), a w przyszłości zaowocuje znacznymi zmianami w sposobie odżywiania się (lżejszy pokarm, mniej jedzenia, bardziej płynne jedzenie).
U ludzi, którzy jeszcze nie ukończyli procesu krystalizacji te silne energie mogły wywołać spory dyskomfort fizyczny (w tym przypadku ciała nie są jeszcze gotowe na przepuszczanie tak dużych dawek energii). Co więcej – zachodząca korekta we wzorcach ujawniała wszystko to, co nadal wymaga transformacji, co spowodowało zakłócenia w systemie nerwowym, emocjonalnym i odczuciach z ciała fizycznego.
Uważni obserwatorzy mogli też zauważyć, że coraz wyraźniej można zaobserwować u ludzi przyspieszone procesy odmładzania (linia wzniesienia) oraz przyspieszone procesy starzenia się (linia upadająca).
- 04.02 – 13.02 – zaobserwowałam w Przestrzeni spowolnienie w procesach (swoistego rodzaju stabilizację nowego poziomu energii i kolektywnej świadomości), połączoną z zestrajaniem układu fizycznego do nowych energii (kotwiczenie stanu ciała świetlistego) i regularnym doładowaniem energetycznym ciał ludzkich. Pojawiło się odczucie spokoju wewnętrznego, choć – paradoksalnie – połączone w odczuciem czegoś zupełnie nowego, nieznanego, czego trzeba od nowa się uczyć (nowy sposób energetycznego funkcjonowania ciała).
To bardzo potrzebny czas, by w kolejnych miesiącach ludzie, którzy otrzymali aktywację, dostrzegli własne powołania Duszy i stanęli w pełnej mocy do zadań w materii, zgodnie z sześcioma fraktalami aktywności (niezależnie od wykonywanych do tej pory zawodów). O nowych rodzajach aktywności: zob. „ Zawody Nowej Ziemi” – raport z sierpnia 2023. Jednocześnie w tym okresie wzrosło natężenie aktywności słonecznej, która niejako „przypieczętowała dokonanie zmian” (w okresie 04.02 – 08.02 miało miejsce kilkanaście rozbłysków klasy M, potem 09.02 niezwykle mocny X3.38, 10.02 M9.04, biało w rezonansie Schumanna i od 11.02 prawie 30-godzinna przerwa w odczytach rezonansu).
Po tych kilku dniach (zaczęło się 08.02) wielu ludzi mogło mieć poczucie przeładowania energiami (objawiające się mdłościami – szczególnie w pierwszej części dnia, objawami grypopodobnymi, rozproszeniem uwagi, nadwrażliwością skórną i przewrażliwieniem narządów wewnętrznych oraz ogólnym zmęczeniem ciała pomimo brak szczególnego wysiłku fizycznego). A od 10.02 powodowało to zakłócenia rytmu snu (wybudzenia w nocy, u jednych wczesne budzenie się lub kłopoty z zasypianiem, a u innych problemy z obudzeniem się, zwiększona potrzeba snu).
- 14.02 – dopływ do pola kolektywnego kolejnej wiązki energii i druga aktywacja, ochrona i wzmocnienie dla wszystkich tych, którzy mają wspierać proces przebudzenia i realnie działają w Świetle i Miłości (pierwsza aktywacja miała miejsce 27.01). Zadaniem tych ludzi ma być teraz aktywne działanie na rzecz zmian w różnych przestrzeniach życia społecznego (także w obszarze duchowym). Aktywacja szczególnie mocno była odczuwalna w splocie słonecznym.
- 15.02 – doładowanie pola bardzo przyjemnymi i miękkimi w odbiorze energiami stabilizującymi dokonane w poprzednich dniach zmiany.
- 16.02 – 17.02 – c.d. transformacji układu nerwowego (wraz z układem trawiennym) połączone z bardzo silnym rozbłyskiem X2.5 (16.02). Na poziomie fizycznym mogło to powodować zaburzenia smaku, nudności, brak apetytu (szczególnie rano), ale też zapotrzebowanie na słodkie jedzenie, do tego ogólne osłabienie, potrzebę snu i problemy z dobudzeniem się rano. W tym czasie można było doświadczać bardzo żywych snów (zawierających wspomnienia z ludźmi i sytuacjami z innych linii czasowych, ale jeszcze przed rozdzieleniem).
- 18.02 – 21.02 – dla odmiany w przestrzeni pojawiały się silnie oczyszczające energie, których celem była transformacja wszelkich wspomnień karmicznych związanych z otrzymaniem ciosu ostrym narzędziem w plecy (często kończące daną inkarnację). Wielu ludzi, którzy mają w swoim bagażu tego typu doświadczenia – na poziomie energetycznym – do tej pory takie wspomnienie odczuwało jako punktowe kłucia w określonym miejscu na plecach, powtarzający się i niczym nie uzasadniony ból danego miejsca na plecach, odczucie, że coś uwiera, itp. Wszystko to aktualnie zostało uwolnione do przestrzeni kolektywnej z pól indywidualnych i stworzyło gęstą i niskowibracyjną kolektywną chmurę energetyczną powodującą u ludzi odczucie ciężkości, spadku energii. Po 2-3 dniach – gdy ta kolektywna niska energia zostanie przetransformowana do wyższej postaci, u ludzi będzie można zaobserwować duży wzrost energii połączony z większą lekkością.
Czym więcej takich doświadczeń było transformowanych z pola danej istoty, tym mocniejszy proces i silniejsze odczucia. Sporo ludzi w tym okresie mogło mieć stany podgorączkowe, ogólne rozbicie organizmu, itp., które jednak zmniejszały się, gdy wchodziło się w ruch i działanie. Na poziomie ciała dodatkowo możliwe były bolące stopy (nadwrażliwość na chodzenie i obuwie). I bardzo charakterystyczne drżenie całego fizycznego serca spowodowane mocnym naporem na czakrę korony (skronie, zatoki, spowolnienie w percepcji, niewielka i krótkotrwała poprawa po zjedzeniu czegoś słodkiego).
(2)
Kluczowym procesem, jaki został zapoczątkowany w lutym, ale będzie miał swoje przełożenie w marcu i kolejnych miesiącach, to aktywacja, wzmocnienie i dodatkowa ochrona wszystkich tych ludzi, którzy są w Świetle i Miłości i mają być prawdziwymi liderami w obliczu nadchodzących zmian w rzeczywistości materialnej. Te dwie aktywacje miały odpowiednio miejsce 27.01 oraz 14.02.
Ludzie ci byli albo w uśpieniu, albo już działają, ale do tej pory ich moc sprawcza była stłumiona przez środowisko, w którym funkcjonują lub zakłócana przez fałszywych liderów działających w tych samych obszarach. Dotyczy to także obszaru związanego z rozwojem duchowym.
MAŁA DYGRESJA 1: Patrząc z poziomu meta na procesy zachodzące w ciągu ostatnich kilku lat można wyraźnie zauważyć, że sztucznie wygenerowana sytuacja z ogólnoświatową chorobą, która rozpoczęła się dokładnie cztery lata temu mocno spowolniła wzrostowy tor zmian, jaki miał miejsce w całym 2019 i był widoczny szczególnie w drugiej połowie 2019 (patrz raporty archiwalne od lipca 2019). Z drugiej jednak strony procesy wewnętrzne, jakie dokonały się na skutek ostatnich czterech lat w ludziach wytworzyły zupełnie nową jakość w Przestrzeni. Jednak dopiero rok 2024 przynosi kontynuację silne wzrostowego trendu zmian w materii z roku 2019, choć teraz na wyższym poziomie fraktalnym.
MAŁA DYGRESJA 2: W ciągu ostatnich czterech lat linia upadająca była bardzo aktywna – w odpowiedzi na zaistniała sytuację z 2020 roku – w różnych obszarach życia społecznego, także w duchowości, pod postacią istot „przebudzonych” prowadzących innych ludzi. Ci „przewodnicy” pojawili się dość nagle, żeby nie powiedzieć, że „wyrośli jak grzyby po deszczu”, i zadziało się to w bardzo krótkim czasie. Były to istoty silne, obdarzone często ekstrasensorycznymi zdolnościami (co mogło sugerować wysoki stopień przebudzenia i czystości energetycznej, zatem wiarygodność) lub dużą charyzmą, jednak ich siła nie płynęła z ich (bezpośredniego) połączenia ze Źródłem (nie wynikała z ich poziomu czystości energetycznej), a pochodziła od innych istot, które wzmacniały takich ludzi, po to, by ci realizowali cele tych, którzy za nimi stali. Celem tych działań linii upadającej była manipulacja kierunkiem, w którym ludzkość podąża i wielu ludzi dało się na to nabrać.
Procesy, które zaszły 27.01 oraz 14.02 miały na celu ujawnienie Prawdy w tym obszarze. Aktualnie tylko ci, którzy stoją w Prawdziwym Świetle mają wzmocnienie i ochronę bezpośrednio od Źródła. Część z tych ludzi zajmuje się obszarem duchowym, ale znaczenie większa grupa to ludzie rozsiani właściwie w każdym obszarze życia społecznego i we wszystkich zawodach: edukacja, zdrowie, polityka, itd. Dokładnie też widać, kto taką ochronę posiada, a kto nie. Obserwacje są bardzo interesujące.
Ta dodatkowa ochrona i wzmocnienie energetyczne daje tym istotom prawdziwą moc sprawczą zdolną rozmontować działania dotychczasowych „aktywnych liderów” nie działających na rzecz światła, choć prowadzących masy. I nie chodzi tutaj o jakąś walkę. Chodzi po prostu o większy poziom mocy, który przyciągnie ludzi. Tym razem w prawidłowym kierunku. Te dysproporcje będą stawały się coraz bardziej widoczne.
Zadaniem tych nowych liderów jest – już od marca – podjęcie konkretnych działań w materii na rzecz zmian. Zgodnie z własnymi obszarami wiedzy i aktywności zawodowej. Jak wspomniałam wcześniej – są to ludzie rozsiani po całej planecie, we wszystkich obszarach życia. Do tej pory funkcjonowali oni często w niskowibracyjnych (opieranych się o fałsz) przestrzeniach zawodowych i społecznych (dotyczy to także obszaru duchowego). To dodatkowe wzmocnienie i ochrona pozwoli tej grupie na podejmowanie skutecznych działań, pomimo niesprzyjających jeszcze przez jakiś czas warunków.
Proces ten to ukoronowanie połączenia się energii żeńskiej i męskiej oraz narodziny Nowego (patrz raport z poprzedniego miesiąca).
(3)
Wraz ze schodzącymi energiami, marzec (podobnie zresztą jak kwiecień i połowa maja), przyniesie jeszcze większe nasilanie zmian na dwóch płaszczyznach: wewnętrznej (redefinicja wartości, przebudzenie do własnych powołań, zmiana postrzegania własnej tożsamości) oraz zewnętrznej (pogłębiający się chaos wynikający z kruszenia się dotychczasowych struktur i dalszego oddalania się linii czasowych). W marcu też (do połowy kwietnia) można spodziewać się zaskakujących „zwrotów akcji” w narracji zewnętrznej, ale także niespodziewanych odkryć na temat siebie samego (stanięcie w Prawdzie przed sobą i dosłowna redefinicja tożsamości).
Wielu ludzi dotąd nieaktywnych na rzecz globalnego przebudzenia poczuje bardzo silną potrzebę włączenia się do tego procesu. Jako „działacze”. Większa otwartość w działaniu spowoduje też, że łatwiej będzie rozpoznawać sprzymierzeńców i łączyć się z nimi dla realizacji wspólnego celu.
I o ile do tej pory ludzie wspierający globalną transformację kojarzeni byli raczej tylko z obszarem rozwoju duchowego, tak teraz pojawią się właściwie we wszystkich sferach życia. Ich zadaniem będzie dalsze rozpowszechnianie wiedzy, wprowadzanie nowych rozwiązań i podnoszenie kolektywnej świadomości na mikroskalę (wokół siebie).
Marzec to czas, w którym część istot dokona dużych zmian w swoim prywatnym życiu. I będą to zmiany, o których ludzie nie pomyśleliby jeszcze kilka lat wcześniej. Dotyczy to szczególnie aktywności zawodowej, miejsca zamieszkania, obszaru relacyjnego, własnego stylu życia. Przed nami trzy miesiące dosłownej migracji ludzi w różnych obszarach życia. Migracji od tego, co już nie służy. Teraz też (wiosna 2024) to najlepszy ku temu czas, z najbardziej sprzyjającymi energiami. Warto więc posłuchać własnego serca, pragnień stamtąd płynących, ponieważ to one odzwierciedlają prawdziwy głos Duszy. A Przestrzeń tylko takie ścieżki aktualnie wzmacnia.
(4)
Kumulacja zmian, jakie przed nami w marcu, zarówno w sferze zewnętrznej, jak i wewnętrznej, spowoduje u ludzi zróżnicowane reakcje (zależnie od poziomu świadomości i stopnia zintegrowania własnych procesów).
U ludzi, którzy jeszcze „odrabiają” swoje procesy (linia upadająca, część linii środkowej), natężone procesy marcowe mogą powodować poczucie przeładowania energetycznego (przestymulowanie, przeciążenie emocjonalno-psychiczne, bóle głowy, niekontrolowane reakcje emocjonalne, natłok myśli, itp.). Wszystko to może powodować reakcje ucieczkowe i wypieranie własnych procesów. Tutaj bardzo ważne jest jednak, by podejmować ruch ku przodowi. To jedyna konstruktywna droga.
W tym wypadku bardzo pomocny może być kontakt z przyrodą i uziemianie się po to, by odprowadzić nadmiar energii skumulowanej w ciele. Dobrze też działa – w obliczu zachodzących procesów wewnętrznych – głęboki spokojny oddech oraz komenda: „Przyjmuję, przyjmuję,…” aż do ustąpienia objawów.
Zaś u ludzi, po w pełni ukończonej lub w dużym stopniu ukończonej krystalizacji (linia wzniesienia i górna część linii środkowej), których ciała już bez problemu mogą pomieścić te silne schodzące energie, procesy marcowe spowodują przyspieszenie manifestacji (teraz już praktycznie natychmiastowa), doładowanie energetyczne i poczucie większej witalności w ciele. Dla tej grupy zaczyna się bardzo piękny czas zbierania owoców dotychczasowego procesu rozwojowego.
(5)
Marzec to pierwszy miesiąc z ustabilizowaną i połączoną – na poziomie kolektywnym – energią żeńską i męską (o tym dużym procesie pisałam ostatnich trzech raportach). To pierwszy miesiąc, gdzie będzie można zaobserwować prawidłowy ruch w obrębie obu tych energii (żeńskie: wytyczanie wizji i przyjmowanie od męskiego, zaś męskie: wypełnianie wizji działaniami i ochrona tego co żeńskie). I łączenie tych energii w jedno. Z jednej strony to co żeńskie zacznie przenikać męskie dotąd obszary (np. biznes, polityka), a to co męskie wesprze żeńskie dotąd obszary (np. rodzina). Zaczyna się prawdziwa współpraca i wsparcie tych dwóch rozdzielonych i zantagonizowanych do tej pory obszarów.
Połączenie żeńskiego z męskim spowoduje też od marca, że znacznie łatwiejsze stanie się tworzenie dojrzałych i harmonijnych relacji. Choć obszar związkowy też będzie wymagał świadomej pracy rozwojowej z obu stron. To z kolei stworzy przestrzeń, w której pojawią się świadome pary, których zadaniem będzie wsparcie ludzi w transformacji tych energii do wyższego poziomu w relacjach. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że marzec otwiera bardzo dobry czas na Miłość płynącą z czakry serca. I daje przestrzeń wszystkim tym, którzy poczuli, że ich powołaniem jest wspieranie innych ludzi w zakresie relacyjnym.
UWAGA: Nie należy mylić Miłości płynącej z czakry serca z zakochaniem się i pożądaniem manifestującymi się tylko poprzez czakrę sakralną i czakrę podstawy. Miłość płynąca z czakry serca to zupełnie inny poziom spełnienia w relacji partnerskiej.
(6)
Marzec uruchamia jeszcze jeden ważny proces, związany z troską o własne ciało. O ile ostatnie cztery lata upłynęły bardziej pod szyldem zmian wewnętrznych (energetycznych), o tyle teraz przychodzi czas także na przyjrzenie się temu, co zewnętrzne (materialne). Procesy z ciałem, jakie będą miały miejsce w 2024 i kolejnych latach (do 2027) są analogiczne do procesów w sferze energii, jakie zachodziły w ludziach w latach 2020-2023. Z jednej strony wynika to z redefinicji wartości życiowych u ludzi (zmiana stylu życia, zmiana nawyków), a z drugiej –zmienionych potrzeb ciała wynikających z procesu krystalizacji.
Ciała ludzkie aktualnie potrzebują i będą potrzebować szczególnej troski. Zaś ignorowanie ciała – z uwagi na coraz silniejsze schodzące energie – będzie odczuwalne znacznie szybciej i mocniej. Po to, by prawidłowo rozpoznawać to, co mu służy, a co nie. Dotyczy to pożywienia, aktywności ruchowej, trybu spania, odpoczynku, itd.
W marcu i kolejnych miesiącach szczególnie zauważalny będzie układ trawienny i układ nerwowy (tak, jak poprzednio dotyczyło to serca). Wielu ludzi może mieć tutaj przejściowe niedogodności związane z trawieniem, złą tolerancję niektórych produktów, zaburzeniami rytmu odżywiania. Może to być rozstrój żołądka, nudności, ból brzucha, problemy z jelitami, itd. A wszystko dlatego, że układ trawienny w ten sposób będzie wysłał sygnały, że niektóre produkty (dotąd tolerowanie i lubiane) są już niezgodne z nowymi potrzebami w procesie krystalizacji ciała fizycznego. Marzec to więc bardzo dobry czas na zmianę sposobu odżywiania (mniej przetworzone).
U wielu ludzi od marca może też pojawiać się zwiększona potrzeba ruchu (i ogólnie aktywności fizycznej) oraz przebywanie na świeżym powietrzu. Szczególnie cenny jest kontakt z przyrodą. Warto więc słuchać własnego ciała i podążać za nim, niezależnie od tego, co w tej kwestii podpowiada ego-umysł.
Marzec to zatem bardzo dobry czas na zwolnienie w życiu, zmianę nawyków żywieniowych i zmianę w zakresie nawyków dnia codziennego. To także nauka stawiania granic wszystkiemu temu, co nadweręża zdrowie, zdrowe nawyki i odpoczynek. To czas celebracji siebie. Spora cześć ludzi – na skutek dosłownej zmiany własnej tożsamości, ze zdziwieniem zauważy od marca, że zaczyna mieć inne – zdrowsze – nawyki w tym zakresie. I tej celebracji wszystkim nam życzę.
(7)
PODSUMOWANIE RAPORTU I WSPÓLNE DZIAŁANIA NA MARZEC:
Cele dla pojedynczych Ludzi: (1) zmiana tożsamości osobistej, (2) aktywacja osobistych misji życiowych, (3) odpowiedzialność za własne zdrowie i ciało
Cele dla Kolektywu Ludzkiego: (1) aktywacja, wzmocnienie i ochrona prawdziwych liderów we wszystkich sferach życia, (2) dalsze coraz większe dysproporcje pomiędzy rozdzielonymi już liniami czasowymi.
Z miłością – Anna Architektura
Zachęcam też do zapoznania się w wcześniejszym cyklem raportów energetycznych dostępnych na stronie https://architekturaosobowosci.com/ Nie tylko niosą one informacje, ale przede wszystkim kotwiczą u ludzi nowe energie i pozwalają utrzymać wyższy poziom wibracyjny.
KONTAKT do mnie:
www: https://architekturaosobowosci.com/ (formularz kontaktowy)
e-mail: profil.architektura@gmail.com Anna Architektura FB: Architektura Osobowości
Kasia, Marcia dokładnie o to mi chodziło. Mówi się po owocach poznacie a te owoce nie są soczyste tylko nagnite, jakby nic juz nie cieszy. Matrix systemowy to pikuś w porównaniu z tym.
Janie♥️
Człowiek Jest Człowiekiem zawsze= Istotą PEŁNĄ z PEŁNI zrodzoną. Nie ma po co wzrastać, bo nigdy nie przestał być PEŁNIĄ. Może tylko snić sen oszukanego umysłu i ewentualnie przebudzić się z tego snu.
Bioty z kolei wzrosnąć w Duchu nie mogą, bo Ducha Żywego, Ducha PEŁNI nie mają. Nie mają pełnej sumy przyrodzonego Człowiekowi mienia(dziedzictwa- Jako Człowiek PEŁNIĘ dziedziczymy). Nie mają sumy mienia- sumienia.
To o biotach jest przypowieść o dobrych i złych owocach. Są złym drzewem i z niego nie da rady zebrać dobrych owoców. To ich po owocach poznajemy. Twórcy systemowego Matrixa.
Człowiek przebudzony w Swej PEŁNI jest już bez obaw i lęku. Systemowy Matrix nie ma do Niego żadnego dostepu. Ale nieprzebudzony i nieswiadomy Swej mocy Człowiek sumienie posiada i nie krzywdzi Życia jest zawsze pod pieczą wszechświata PRAWDZIWEGO choć troszczy się o to wszystko czego wymaga kłamca- systemowy Matrix, nienascony twór egregoryczny.
Tylko, że ja nie robię nic „duchowego”. Nie mam już kryształów, nie medytuję, nadal jem mięso. Byłam pewna, że odcięłam się od tej właśnie pseudoduchosości i zdań innych ludzi. Odrzuciłam z dnia na dzień kilka osób, grup i kanałów, które jeszcze niedawno ze mną rezonowały. Pozwalam, by zmiany zadziewały się w pewnym sensie „same”. Staram się do wszystkiego podchodzić z wdzięcznością, spokojem i ciekawością, choć zdarza mi się panikować, bo okazuje się, że stałam się turbo wrażliwa na energię i ciągle coś wyczuwam w swoim wnętrzu 🙄
Staram się słuchać swojego ciała, swojego Serca. Akceptuję zmiany, próbuję szukać nowych rozwiązań. Mam też mega analityczny umysł, co wprowadza mi mega zamieszania w myślach, ale próbuję to „okiełznać”, oddychać i akceptować. Nie umiem zrobić sobie „od tego” przerwy, bo to jest coś we mnie.
W czerwcu kończę 30 lat, myślę, że jestem w fazie „kryzysu osobowości”. Mam głębokie wewnętrzne poczucie, że jestem jak filtr, który czyści. Nie wiem czy ród czy otoczenie, bo spotkałam się z oboma podejściami, ale wraca do mnie ostatnio przeszłość, widzę ją inaczej, rozumiem ją inaczej i puszczam, i z jednej strony doświadczam lekkości, łez ulgi, puszczenia, ale z drugiej strony codzienny ciężar z nie wiem jakiego powodu. Moja rodzina była bardzo toksyczna. Oczyściłam to w sobie, wybaczyłam, zrozumiałam, ale jednak wychodzą mi stale nowe stare rzeczy. I gdy jestem taka lekka, to czuję się jak taka żarówka, która świeci światłem na całe kilometry od siebie. Gdy jestem w „dołku”, jak teraz, to przerasta mnie wszystko. A jestem często z dziećmi sama w domu i ciągłe wyrzuty sumienia mnie dobijają. Także… Nie wiem czy to w czym utknęłam to matrix pseudoduchowy czy mój własny umysł czy faktycznie „super ważne zadanie – oczyszczanie”, ale w czymś utknęłam. I przepraszam za ten komentarz. Ulało mi się dziś perfidnie… I dziękuję Wam wszystkim, komentującym za to, że jesteście 💚💚💚
Marcia, dokładnie tak odczuwam!
Aniu, spodziewałam się od Ciebie takiej odpowiedzi – pamiętam dokładnie Twój wpis na temat dróg i pseudoduchowości, ale nie o tym tu mowa… Chodzi o nadwrażliwość na różnorakie bodźce! Nadwrażliwość, która zatyka i dociska do muru. Chce się pytać – co dalej? Jak żyć, kiedy opadły zasłony iluzji? Jak żyć, w tym „zabrudzonym” świecie jak król jest nagi? Coraz trudniej dostać się do własnej mocy? Wszystko o czym Aniu piszesz – jest zrozumiałe, jednak w ostatnim czasie „coś” bardzo się zmieniło, to coś jest bardzo blokujące! Jeśli wiesz więcej, podziel się z nami♥️
Kŕól Jest Nagi bo Królem – tym który PRAWDZIWIE rządzi Jest Duch Żywy. Nie posiada ciala Materialnego w Swoim wymiarze ale ten wymiar Jest również w Człowieku.
Odkrycie ze to iluzja nie jest równoznaczne z opadnieciem zasłon dla Ciebie. Kiedy opadną nie bedziesz widzieć zadnego już brudu.
Do pewnego momentu tak jest, ale w pewnym momencie, moc jest na tyle duża, że ma zdolność transformacji tego, co wcześniej dociskało. Przed świtem zawsze jest najciemniej. Kluczem jest konsekwencja by iść za własnym sercem i skupianie energii do wnętrza, bez rozpraszania.
Marcia, te stany o których mówisz skończą się. Są to tzw. stany przejściowe, stany nieustalone.
To bystrość super szybko analizujacego zewnetrzne okoliczności umysłu nasza Człowiecza wewnętrzna wrażliwość dzialają jak uklad drgający LC( kondensator – cewka),
To ktoś, kto wpada raz w ogień raz w wodę. Trza przestać analizować(post) a wrazliwośc skierować na Syna(modlitwa). Albo dołozyć R opornik = tłumik drgań – cierpliwość i poczekać.
Takie same nie wiadomo skąd nastroje euforii i przygnębienia bedąc w podobnym wieku miałem. To mija.
Dokładnie tak się czuję, jakbym wpadała raz w ogień raz w wodę. Tak idealnie ujęte… 🥺
Dziękuję za ten komentarz i każdy inny, jaki piszesz. Dziękuję 💚
Jutro post i postaram się w końcu nie rozpraszać. Czas wreszcie zachować własną energię we własnym wnętrzu 🙂
Marcia tak samo to odczuwam. Myślę bardzo podobnie jakby był jakiś blok nie wiem gdzie a ja gdzies tkwię w poczuciu winy I lęku. Jakby walec przejechał i ciężko wstać.
Dokładnie tak. Ja czasem w gorszych chwilach miałam poczucie, że powinnam coś dostrzec, zrozumieć, ale nie rozumiałam i czułam się jak tuman (wewnętrzny krytyk miał używanie 🙄). Jedyny plus jest taki, że sobie z nim porozmawiałam i zaprosiłam ostatnio do wyjścia 🤭
To jest niesamowite, że przez tyle czasu próbowałam wytłumaczyć mojemu mężowi, jak się czuję i nie do końca umiałam opisać to wszystko słowami, a dziś otworzyłam się i odkryłam Was na nowo, i to podnosi na duchu (oraz uspokaja rozszalałe ego 🙈), że nie tylko ja tak mam. Dziękuję 💚
A co jeśli mamy dość tego „oczyszczania” już bo zmieniło się w „wysysanie” I to tu wpadliśmy w pułapkę? I już nie trzeba się oczyszczać bo jesteśmy czyści.
Aniu, w takim razie nie mogę doczekać się „świtu”💫 Super, że odpisujesz – Twoje słowa otulają! Trzeba chyba zrobić sobie specjalizację w szybkim oczyszczaniu😉 Jan ma dobrą myśl z tą mechaniką😎
Kochani, być może komuś pomoże to krótkie nagranie:
https://youtu.be/QCrMylMkn20?si=cB7m5jP1-JaQnJJr
Trzymajmy się i bądźmy dobrej myśli. Wszystko kiedyś przeminie.
Serdeczności dla wszystkich.
W Człowieku Jest Iskra Syna(PRAWDY ŻYCIA, harmonii yin-yan), która powoduje proces powrotu Człowieka do swej tożsamości ze wszystkim co ŻYJE, do Jednosci. Powrót to taki spontaniczny swich-on, taki pstryk, taki błysk świadomosciowy. Zacytuję z kontekstem Paulinę, którą tego doświadczyła.
Gregg pisze:
27 lutego 2024 o 16:19
Wiesz co, ja też miałem tak. Spojrzałem w lustro w oczy i … czuje – to nie jestem ja, to nie moje ciało.
Także tak. Obserwujmy(:
Odpowiedz
SylWia pisze:
29 lutego 2024 o 10:18
Ja mam dokładnie to samo ostatni czas, nie poznaje tej osoby w lustrze.
Paulina B. pisze:
1 marca 2024 o 06:23
Dokładnie mam podobnie, grudzien i styczen byl dla mnie czarną dziurą. Wstając rano pierwszą myślą było: po co to wszystko? Dosłownie męczyły mnie egzystencjalne pytania,
które donikąd nie prowadziły. Dwa miesiące to trwało, ale teraz jest lepiej. Pewnego dnia po kolejnych pytaniach do siebie zrozumiałam, że liczy się tylko ta chwila tu i teraz. Truizm, ale dosłownie tak to wyglądało jakby po prostu on do mnie dotarł. Jakbym wcześniej to wszystko znała tylko z wiedzy, a teraz z doświadczenia. Dokładnie pamiętam tą chwilę, gdy zrozumiałam, że nie ma jutra i wczoraj, że nie potrzeba pytać 'po co?’. Więc był to swego rodzaju przełom – tak to widzę z perspektywy czasu.
Jakieś cudne energie teraz spływają… Czujecie?
Tak, po południu nagłe poczułam przypływ wigoru, a wzrok jakby się wyostrzył. Głaszcząc mojego czarnego psa widziałam jak za moimi dłońmi wędruje białe światło…
Z tym światłem to mam tak dość często, wystarczy jakiś półmrok, a widzę białą poświatę wokół ludzi, zwierząt, a nawet przedmiotów. Ostatnio nawet coraz częściej w ciągu dnia dostrzegam otaczającą istoty energię, taka obwódka – ni to ciemna, ni to jasna… Prana to się chyba nazywa.🤔 I z tego co wiem to podobno nic nadzwyczajnego, jak się poćwiczy, to każdy może to zobaczyć.🙂
W naszej kulturze funkcjonuje określenie aura… Skoro ją widzisz może czas zainteresować się tematem. Polecam książkę „Dłonie pełne światła” pewnej kobiety naukowca. Sama ją studiuję ale jeszcze pełnej aury nie widzę tylko jak Ty zarysy:). Cudowny czas nam nastał:). Po kilku trudniejszych dniach jest to wytchnienie dla duszy i ciała. Życzę wielu wspaniałości wszechświata!!!
Tak czuję takie momenty że aż fruwam.A czasem mam taki dzień że czuję że coś sie pczyszcza , stare programy ..Ciekawy ten czas , dużo się dzieje.. w ogóle.kilka.lat temu miałam jakieś odczuwanie arktrian , a ostatanio ktoś się pojawił z tej przestrzeni i coś zobaczyłam..w ogóle ciekawe sytuacje . A ja nic o tych arktuarianach nie wiem ..choć coś.mi pokazano ..
Czy dzisiejszej nocy coś się dzieje? Jestem zmęczona po długim dniu, a nie jestem w stanie zasnąć… ze szczęścia 😁 Czuję, jak wypełnia mnie, niemal rozsadza jakaś dobra energia, kocham cały świat, poczułam również jeszcze większą miłość i wdzięczność do swojego ciała za dzielne towarzystwo. I ta niezrozumiała radocha, taka po prostu. Albo zaczynam umierać, albo otwiera się jakiś nowy horyzont w życiu – tak czy inaczej jestem wdzięczna za ten zalew miłości. Choć tak intensywny, że nie wiem, kiedy zasnę… 😛
Tak, bardzo dużo się dzieje. Wczoraj zeszła mocna krystaliczna energia oczyszczająca. Teraz oczyszczane są wspomnienia i emocje. Ale też dalej transformacji podlega układ nerwowy i pamięć. Mogą być w związku z tym luki w pamięci, problemy z przypomnieniem sobie wielu rzeczy, do tego żywe sny z ludźmi z przeszłości, albo zakłócenia w rytmie snu. Do tego silne reakcje emocjonalne: wychodzi wszystko to, co wymaga uwolnienia, a do tej pory było wypierane. Wszystkiego dobrego – Anna
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Trochę się martwiłam już, ale mnie uspokoiłaś, wszystkiego dobrego również ❤️
Kochana Aniu – mogłoby tak już zostać♥️💫 Jakby tak jeszcze nie było potrzeba za dużo spać, to byśmy mogli tyle zrobić 😉 Uwielbiam te stany, kiedy micha jarzy się ot tak 😁😘
Dziękuję za ta cenna informacje, u mnie od paru dni przypominają sie różne traumatyczne wydarzenia, dużo emocji i pojawił sie tez lek ale uwalniam to wszystko jak mogę 💖
A mnie się wydaje ,że kręcimy się w kółko z tym uwalnianiem, oczyszczaniem jak chomiki tylko wydaje się nam że jesteśmy jednorożcami.
Emuszka, dzięki za polecenie książki.🙂
Tak, wiem że potocznie mówi się „aura”, ale ona kojarzy się z barwami i tym, że może emanować na pewną odległość.
Wyczytałam gdzieś, że ta cienka obwódka to jest energia życiowa, zwana inaczej „praną”. Aury to ja raczej jeszcze nie widzę, tylko tę świetlistość jak jest odrobinę ciemniej, a ona potrafi zachwycić. Czasem aż miałam ochotę mówić ludziom jak cudownie świecą.😊
To znaczy źe poszerzyła się Twoja zdolność widzenia(do każdego oka to dociera tylko u Ciebie układ nerwowy i mózg zwiększył zakres dekodowanych częstotliwości poza zakres tzw. światła widzialnego.
Jakaś zasłonka opadła.
Obojętnie co zobaczysz, pamiętaj – to TY rządzisz. Kiedy nie ma pewności jak się zachować bo to „wspaniałe” może być czymś niefajnym używaj Mocy JAM JEST Życiem.
Janie, ta zasłonka opadła kilka lat temu, ale dopiero od niedawna jestem w stanie pojąć co masz na myśli…
Takie słowa Zen (czy innego buddyzmu😉), jak: „akceptuj wszystko co przychodzi, nie stawiaj oporu” już na starcie wywoływały we mnie bunt i opór. No bo jak akceptować wszystko co przychodzi, pozwolić sobie wejść na głowę?
A dopiero ostatnio pojęłam, że to chodzi dosłownie o wszystko, czyli to co rodzi się we mnie w danym momencie – na przykład chęć postawienia granicy, powiedzenie STOP! Nie bierne godzenie się na wszystko, ale słuchanie swojego instynktu, tego impulsu który pojawia się natychmiast w danej sytuacji.
Często się słyszy żeby nie reagować impulsywnie, kontrolować emocje, ble ble ble.
A właśnie kiedy stale miałam wszystko pod kontrolą (oczywiście iluzoryczną), to wówczas ludzie wchodzili mi na głowę. Byłam za grzeczna, za uczynna, darzyłam szacunkiem ludzi, którzy mnie nie szanowali. Brakowało mi granic, a w świecie materii w zdrowej formie one muszą istnieć.
A ja często wpuszczałam w swoją przestrzeń wszystko jak leci, różne pijawki energetyczne…
Chociaż wewnętrznie czułam, że to nie jest ok, jednak zagłuszałam to logicznym umysłem i racjonalizacją.
A teraz coraz częściej pozwalam sobie na stawianie granic i mówienie tego, co myślę i czuję. Zmierzam do tego, że jeśli wyczuję, że to piękne świecące coś (ktoś) przede mną wywołuje we mnie jakikolwiek dysonas, to niech świeci najjaśniej pod słońcem, a ja swojej energii mu nie oddam.😉
Z tym stawianiem oporu złemu wygląda tak – zanim pstryknie w nas i obudzi się ŚWIADOMOŚĆ Chrystusowa – że to nasz indywidualny, subiektywny osąd oszukanego(ale tego nie wiedzielismy- oszustwo polegało na wpojeniu przekonania że Człowiek i Bóg to oddzielne Istoty- a to Jest Jednia doskonała)umysłu że coś jest złe naprodukował w iluzji tych rzeczy w nas i na zewnatrz nas.
To co „złe” przychodzi do nas bo Jest w nas,kiedy temu stawiamy opór(to jest przeważnie jakies niedomaganie w ciele – falszywie zwane chorobą – i nieodłączne niechciane zdarzenia) a to oznacza że wciąż rezonuje to z nami nie zintegrujemy tego, nie rozświetlimy. To przed Światłem JAM JEST nie ucieknie, zostanie przytulone i pokochane. Wtedy „choroba” każda mija a zdarzenia w cudowny sposób prostują się.
Tu chodzi o dzialania w nieświadomości i zaparciu się JEDNOŚCI z Bogiem- ożywiającym Duchem.
O oczyszczania bez świadomości tej JEDNOŚCI, kiedy to poczujemy się lekko i wspaniałe myśląc ze wzrastamy duchowo. Nawet coś zobaczymy(bez Boga za sterami to wciąż iluzja), piekne istoty, które przyszły do Nas, Och i Ach to kiedy powiemy Słowo JAM JEST ŻYCIEM (nawet bez swiadomosci tej JEDNOŚCI JEST TO ZAWSZE PRAWDA CZŁOWIEKA) i to ucieknie, było to niefajne.
Leciutko też pozwoliłam sobie poczuć 💖 Dziękuję za wsparcie w ostatnich tygodniach 🫧
Janie, z tymi chorobami to pewnie jest jak piszesz, gdyby nie opór, to by ich nie było. Poza tymi karmicznymi raczej.
Całkiem niedawno usłyszałam, że podświadomość drugiego człowieka wie czego nam potrzeba, stąd pewne zachowania ludzi względem nas. I było to dla mnie jak olśnienie, zrozumiałam dlaczego otrzymałam w życiu tyle „dziobnięć” i „kopniaków”. To były prowokacje do tego, bym w końcu nauczyła się stawiać granice, a że twarda ze mnie sztuka i potrafię wiele znieść, to lekcje musiały być iście ekstremalne. I nagle cała „wina” znika, bo „oprawca” staje się wybawicielem. Nie ma żadnych winnych, nie ma co wybaczać, były tylko lekcje których potrzebowałam.
„Bóg” nie zawsze obdarza nas tym, czego chcemy ale tym, czego potrzebujemy.
Czy możemy mieć pewność, że te wszystkie niedogodności, to całe cierpienie itd. nie jest tym, czego nam akurat na ten moment potrzeba?
Kiedy jest cieplutko, mięciutko i cicho, to sen może trwać bardzo długo. Ale gdy zerwać kołdrę albo otworzyć okno, gdy na zewnątrz mróz, to przebudzenie może nastąpić bardzo szybko. Dla szczególnie odpornych, może być potrzebny jeszcze większy bodziec.
Może przez to, że już tak wiele znieśliśmy i się zahartowaliśmy, przebudzenie się przeciąga?
Może stąd tak wiele, trwających przez długi czas dolegliwości?
Własnie tak. Kiedy będąc Człowiekiem – istotą posiadającą sumienie, ulegamy lękowi, w jakiejkolwiek kwestii zaprzeczamy harmonii życia w nas, wrodzonej doskonałości, Boga w nas, trwonimy naszą energię życiową harmonia ulega zaburzeniu o czym informuje nas niedomaganie ciała(wtedy to uruchamiane są samoistne programy biologiczne naprawcze – przystosowawcze, błędnie nazwane chorobami) , potem w lęku nie znając praw natury życia udajemy się do przedstawicieli akademickiej zaprzedanej bad medicine bo przekonani jestesmy, ze choroba to coś co atakuje z zewnątrz ( nota bene zarazkami, które nie istnieją, bakteriami, wirusami które nie istnieją robimy akt oddania wladzy nad sobą pasożytom – nasze boskie ŚWIATŁO zasila ich nie nas( to samo robią z Człowiekiem wszelkie religie, wszelkie głosowania na to kto ma Człowiekiem rządzić). „Kto chce ocalić Swoje Życie(jest w stanie lęku o zycie) straci Je, a kto straci Swe życie(w Pelni zaufa) dla Mego Imienia( dla JAM JEST ŻYCIEM) zachowa Je”.
O tak, Janie, coś o tym wiem. Chodziłam do szkoły związanej z zaprzedaną medycyną i szczególnie jedna nauczycielka straszyła nas wszelakimi zarazkami i zarażeniem.
Później jeszcze jedna pani straszyła pasożytami, jak to jest wszędobylskie i niebezpieczne. Zalecała pozbyć się zwierząt z domu oraz inne restrykcje.
Do tego stopnia nie zbzikowałam, ale zaczęłam mieć wiele zachowań zakrawających na paranoję, do tego stopnia, że wyprowadziły się ode mnie dwa koty. To są mądre istoty, widziały co się dzieje i same postanowiły się ewakuować, a że były to zwierzęta wychodzące, to znalazły sobie nowy dom.
Jako, że lęku w sobie i tak miałam już ogrom, to jeszcze zagrożenie zaczęłam widzieć niemal we wszystkim, bo wszędzie mogły być te straszne pasożyty albo bakterie. W pewnym momencie sama stwierdziłam, że tak nie może być i zaczęłam trochę odpuszczać. Pomógł mi w tym mały piesek, szczeniaczek, który niespodziewanie znalazł się w naszym domu i z którym przyszło mi spać w łóżku. On mnie wyleczył z tej paranoi.
Zauważyłam, że najbardziej straszą ci, którzy sami się boją i widzą wrogów na zewnątrz.
A, że „według wiary waszej wam się stanie”, to im się tak dzieje właśnie. Mnie też tak się działo, miałam w swojej głowie niezliczoną ilość „wrogów”.
„I Bóg rzekł: „Kochaj swojego wroga”. I usłuchałem Go…… i pokochałem siebie.” Rumi
Eli, ja się uczyłam na technika farmacji + pracowałam w przychodni lekarskiej jako rejestratorka. Co ja się nasłuchałam w tamtych latach od ludzi, ich historii, cierpienia, ograniczeń, ale też jakie przekręty robią koncerny oraz sami lekarze, żeby zyskać jakieś korzyści… Co prawda nie byłam straszona zarazkami aż tak, ale chorobami, jak najbardziej do tego stopnia, że sama zaczęłam „chorować” 🧐 No i miałam taki kryzys wewnętrzny, bo od dziecka byłam uczona, by ufać lekarzom, a tu taki „zonk”.
Mimo wszystko czuję wdzięczność do tamtego czasu, bo to był jeden z moich pierwszych momentów „aha”, co krok po kroku doprowadziło mnie do Tu i Teraz 🤗
Pięknego dnia życzę 💚🌟
Tak, czasem potrzeba szoku albo paranoi, żeby zdać sobie sprawę z toksycznej sytuacji i z niej wyjść. Wszystko jest po coś.
Dzięki i Tobie również wspaniałego dnia.😊
Janie a co powiesz o sytuacji, kiedy rodzisz się przebudzony. Rodzice, zwłaszcza matka, zaszczepia w Tobie lęki. Z wiekiem się ich pozbywasz, odcinasz od egregora religijnego, działasz na rzecz innych. Rozumiesz prawo energii, dużo czytasz, rozwijasz duchowo, a mimo wszystko masz kłopot z tworzeniem w materii. Jakby coś/ktoś zaburzał właściwy przepływ… Do tego stopnia ze zastanawiasz się po co to wszystko? Może pomyliłeś misje? Przecież wszechświat wspiera rozwój to gdzie tkwi zadra?
Wszechświat, ŻYCIE, Źródło wspiera = zasila z niewyczerpalnego tylko to co z NIM zgodne.
Inne kreacje jadą na akumulatorze(urodzeniowym dziedzictwie, zapasie energii). Dzieje się to bo nie znając harmonii PEŁNI jest się szczerym i wierzy się w egregory ale to wszystko kosztem utraty Mocy urodzeniowej, tu zbiera się karmę.
Wadza, kocioły religie odbierają tą energię tworząc egregory energetyczne- falszywych bogów. Sluzy to zniewoleniu CZŁOWIEKA w iluzji i iluzyjnej bezkarności wadcóf.
Przychodzimy tu rozpoznać PRAWDĘ i stać się PRAWDĄ. Wtedy poprzez Nas dzieją się dzieła Boga Żywego(nieznane ziemskiemu pojmowaniu w Matni oszukanego umysłu). Kreowanie ziemskiego bogactwa w celu gromadzenia go na zapas nie wychodzi.
Natomiast jak najbardziej pojawia się to co własnie tu i teraz jest potrzebne, w ilości takiej jakiej jest potrzebne tu i teraz.
Zadra? Troski tego świata. Dopóki nie umrzesz dla tego świata nie wstaniesz z Swoich MAR (falszywych przekonań o tym swiecie). Potrzeba stać się Chrystusem, badź harmonijną cząstką ŻYCIA w Chrystusie.
Janie człowiek jest pełnią czuję to, zdarzają się momenty kiedy niemal fruwam. W ostatnim tu i teraz szukam spokoju w tym egzystencjonalnego celem uzyskania harmonii. Nie chcę gromadzić raczej korzystać i cieszyć się życiem z bliskimi. Służyć sobie i innym. Odnoszę wrażenie ze żyję za bardzo na krawędzi. Brakuje mi lekkości i stąd przytłoczenie, zmęczenie … Mam nadzieję ze to chwilowe i może mieć cos wspólnego z energiami równonocy w końcu jedynym pewniakiem jest zmiana. Dziękuję za odpowiedź. Dobrodziejstw wszelakich:)
Harmonia Chrystusa w Nas jest nieuwarunkowana beżwzględna absolutna bezwarunkowa. Jest ŁASKĄ, DAREM Ducha dla CZŁOWIEKA. PRAWDĄ. Jest Radością, Spokojem i Nie zależy od czegokolwiek co dekodują zmysły ani jaką karmę niesiemy. Tylko uwierzyć że już tą harmonią Życia Jesteśmy.
Janie, mogę coś dopowiedzieć? Chciałam dodać, że jako Harmonia Chrystusa w Nas jest bezwarunkowym aktem łaski, to nawet wierzyć w nią nie trzeba.
Ja nie wierzyłam, ba! Nawet nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje, a zostałam nią obdarowana. Bez żadnych starań, nawet bez świadomości jej istnienia. W moim odczuciu i doświadczeniu, akt łaski nie potrzebuje nawet wiary.
Nic nie zrobiłam, aby na niego zasłużyć. Nic nie mogłam zrobić, aby go zatrzymać. To jest właśnie ta bezwarunkowość.
Czy zgodzisz się ze mną, Janie?
Tak. Zawsze tym JESTEŚMY- boską doskonałoscią, nawet nic o tym nie wiedząc w lewopółkulowym(a właściwie zwłaszcza kiedy lewy nic o tym nie wie i z radością dziecka bawi się i nie jest zatroskany). Wiara że tym JESTEŚMY czyli wewnetrzna pewność TEGO zeby nie wiem co zeby nie wiem w jakie zakaMARY potem zwiódł nas lewy umysł, wyrywa nas z matni iluzji oddzielenia, wewnętrznej pustki. Chrystus wyrywa nas z Matni.
„Niech nie wie lewica co czyni prawica” – spontaniczność bez kalkulacji
W weekend znalazłam się w sytuacji prawie bez wyjścia i musiałam podjąć decyzję, która całkowicie zaprzecza moim ideałom. To co zostało dzisiaj to żal i wstyd do samej siebie. Wiele rzeczy straciło znaczenie. Czuję jakby przejechał po mnie walec.
Natalio, ważne żebyś sobie jeszcze nie dokładała w tym wszystkim. Jest jak jest, czy możesz to zaakceptować?
Życie jest zawsze łaskawsze niż o nim myślimy. Widocznie to, co się wydarzyło, miało się wydarzyć. A skąd mieć pewność, że to miało się wydarzyć? Bo się wydarzyło!
Kłócenie się z prawdą osłabia z sił, a prawdą jest to, co jest w danym momencie, a nie to, co uważamy że powinno nią być.
Widocznie boski plan był inny niż Twój. I może to jest dla Ciebie najlepsze, co mogło się wydarzyć. Nie wiesz co przyniesie przyszłość i po co to było. Głowa do góry!
Pozdrawiam Cię i przytulam.🤗
♥️ dziękuję za dobre słowo
Kochani, czy dziś znowu jakieś zawirowania? Było już super i znów mój organizm zaczyna to samo, co po tej burzy geomagnetycznej…
To prawda, dziś w pracy ludzi fatalnie się czują, ból głowy, katary… chyba coś jest grubo na rzeczy. Pozdrawiam
Ja wymiękam, bo nie wiem już sama, czy szukać pomocy lekarskiej – czy przeczekać? Znów skok ciśnienia i ciepło w klatce. Poprzednim razem spędziłam 6 godzin na oddziale SOR… A tak już cudownie czułam się ostanie dni. Nie chcę w tym miejscu, które Ania stworzyła pisać takie „smuty”, ale dzięki paru Waszym słowom i Ani – łatwiej przejść te kryzysy. Chcę, żeby to wszystko już minęło🙏
Drażnienia linii wznoszących ciąg dalszy;)
Kasiu, nie tylko Ty masz dylemat z tym lekarzem. Ja też zastanawiam się, czy objawy się nasilają, by ostatecznie ustąpić, czy może już czas na wizytę w gabinecie.
Słyszy się tu i ówdzie na temat oczyszczania, uzdrawiania i tego, że w owym czasie objawy mogą się nasilić. Tylko że gwarancji żadnej nikt nie daje, że samo przejdzie i w sumie nie wiadomo czy przeczekać, czy czekanie może doprowadzić do pogorszenia. Tu się wszystko opiera na wierze, ale nie wiadomo w którym momencie zamienić się ona może w naiwność. Znam ten stan niepewności…
Nie wiem co Ci doradzić, jestem w podobnej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie.🤗
WIARA to 100%pewność, przekonanie. ,0,0000000000000001% niepewności to popadnięcie w dwoistość.
A w mojej pamięci tkwi taki cytat: „Wiara jest domniemaniem, wiedza jest absolutem.” Czyż Era Wodnika, to nie era wiedzy, a odchodząca Era Ryb to era wiary?
Janie, możesz się do tego odnieść?
Aby wypłynąć z błękitnej laguny znanego systemu na bezkres spokojnych wód Wolności trzeba przepłynąć przez wzburzone wody przez które nie widać nic i nigdy nie widzieliśmy co jest za nimi. W lewym umyśle, na poziomie jego percepcji nie mamy żadnej wiedzy o tym co jest za wzburzonymi wodami. Trzeba uwierzyć pomimo falszywej wiedzy lewego. Ta falszywa wiedza jest głosem starego Georga(film Atlas Chmur) w głowie, popartym karmicznymi zdarzeniami przy zbliżaniu się do wzburzonych fal. Potem po wpłynięciu na spokojne wody zwyczajnie czyste SERCE WIE. PRZYPOMNIAŁO Sobie ze posiada całą wiedzę wszechświata-PEŁNI i włada tym królestwem.
Niby tak, ale…
I teraz piszę ze swojej perspektywy, zresztą nie może być inaczej…
U mnie zdaje się, spore są wpływy Neptuna i wspomnianych Ryb i mam wrażenie, że moja ewolucja przebiega w odwrotnym kierunku, niż u innych.
Otóż przyszłam tutaj bez granic, by na tyle dostać „po tyłku”, aby w końcu nauczyć się je stawiać. Wierzyłam zawsze w ludzi bezwarunkowo, zakładając ich najlepsze cechy, które w nich były albo nie, a ja żyłam w iluzji…
Odkąd pamiętam, mama zawsze powtarzała mi, że żyję z głową w chmurach i jestem oderwana od rzeczywistości, niepraktyczna…
Idę od strony duchowości, w stronę materii – praktycznych przedsięwzięć, widzenia tego co jest (zamiast swoich wyobrażeń)…
Dopiero odkrywam czym jest materia i że można się nią cieszyć, tworzyć w niej z przyjemnością…
Często słyszałam, że jestem zbyt skromna, w wyglądzie i zachowaniu. Nie miałam nigdy potrzeby dążenia do tego co inni – dobrego wykształcenia, kariery, gromadzenia dóbr materialnych, założenia rodziny itp. itd.
Żyłam jakby oddzielając się niewidzialną szybą od innych, w swoim własnym, wewnętrznym świecie, nie przywiązując się do ludzi, materii itd., będąc maksymalnie samowystarczalna. Kiedy coś odeszło, to odeszło, nie przeżywałam za bardzo, a na pewno szybko się z tym godziłam.
Od zawsze mam wrażenie, że jestem nie z tego świata, a ludzie nie są w stanie mnie zrozumieć.
I pewnie to, o czym piszesz ma sens dla tych, którzy idą od materii do ducha, a ja mam wrażenie, jakbym wzięła się z kosmosu i dopiero uczyła się tych ludzkich zachowań i wartości.
Ja już wierzyłam, robiłam jak najlepsze założenia, ale okazywało się, że to nie do końca tak. Dlatego twierdzę, że moja „duchowa edukacja” przebiega w odwrotnym kierunku. Zresztą taki też mam zapis w horoskopie urodzeniowym… Wiem, jesteś zdania, że to nie powinno determinować naszego kierunku i że lepiej odchodzić od „lewego”, ale to pozwoliło mi co nieco zrozumieć o moim życiu.🙂
Eli, dziękuję♥️ Widzę, że u mnie ma to związek jednak z tymi wyrzutami na Słońcu – https://www.polskiastrobloger.pl/p/live-solar-update.html (Aniu – jeśli się nie zgadzasz na link z tą treścią – usuń, co napisałam). Nie jestem fanką obserwacji tego typu zdarzeń, ale szukam wyjaśnienia, żeby nie zwariować. Pytanie, czy to jest normalne mieć aż takie reakcje – skoki ciśnienia, drżenie ciała? Czuję, że ten typ tak ma, a nie jest przyczyną jakaś choroba układu krążenia lub nerwowego. Staram się relaksować, przytulać do bliskich i jakoś wtedy się wyciszam.
Pewnie Ania zrobi nam niespodziankę na jutrzejszą równonoc wiosenną w postaci nowego raportu. Dla mnie będzie to dodatkowo urodzinowy prezent😍
❤️🫶❤️
Aniu, mama nadzieję, że te nasze narzekania i dyskusje „zdrowotne” Ci nie przeszkadzają?
Kasiu, forum to miejsce, gdzie można wymienić poglądy i podzielić się własnymi odczuciami. To Przestrzeń dla Czytelników. I ich potrzeb co do wymiany informacji.
Wiara 100% to wiedza. Wierzyć sobie można jak się WIE to poszło. Era Ryb która miała być era duchowości skończyła jak karykatura tych wartości. Wodnik to nowa jakość. Szczególnie, że Pluton wszedł w wodnika a tego jeszcze nie grali. Warto zwrócić uwagę gdzie komu tranzytowal ten pluton w wodniku bo w tym o obszarze będzie rewolucja 😉